7 największych afer za rządów PiS-u. Miliony Sasina, Pegasus, maile Dworczyka i inne skandale

Kolaż zdjęć osób i przedmiotów kojarzących się z aferami PIS

Ostatnie wybory parlamentarne w 2019 r. stały pod znakiem kolejnego wyraźnego zwycięstwa PiS. Minione cztery lata nie przyniosły jednak wielkich partyjnych sukcesów, a listę coraz to bardziej absurdalnych skandali. Nieudane wybory kopertowe, afera wizowa, Pegasus – oto 7 największych afer rządów PiSu!

Największe afery Prawa i Sprawiedliwości

Wybory parlamentarne z 13 października 2019 r. przyniosły wyraźne zwycięstwo rządzącej obecnie partii.. Z pewnością nie zapisze się on jednak w dziejach jako pozytywny okres. W trakcie swoich rządów  Prawo i Sprawiedliwość popełniło wiele rażących błędów (a nawet przestępstw), które prowadziły do rozpętania głośnych afer.

Zaczęło się od pandemii, gdy rząd wydał miliony na zakup nieotrzymanych do dziś respiratorów. Później było tylko gorzej: farsa z nieudanymi wyborami kopertowymi, wybuch granatnika w Komendzie Głównej Policji czy nie schodząca ostatnio z nagłówków gazet, afera wizowa.

W międzyczasie media węszyły kolejne afery z przeszłości. Po zsumowaniu wszystkich doniesień, uzbierała się ich całkiem spora liczba. Oto 7 najgłośniejszych afer za rządów PiS-u!

Pandemia koronawirusa – lewe respiratory od handlarza bronią

Respiratory i wirus w powiększeniu

Choć od pierwszej fali koronawirusa minęły już trzy lata, rząd wciąż nie odzyskał pieniędzy, które przeznaczył na zakup 1241. respiratorów. A kwota, o której mowa, nie jest mała. Do kupna niezbędnego dla zdrowia pacjentów sprzętu doszło w kwietniu 2020 r. Ministerstwo Zdrowia podpisało wówczas umowę opiewającą na 200 milionów złotych.

Firmą odpowiedzialną za dostarczenie urządzeń okazała się E&K – spółka, której właścicielem był wówczas Andrzej Izdebski. Głośno było o nim przede wszystkim na początku XXI w., gdy na jaw wyszły jego powiązania z nielegalnym handlem bronią. Władze znały go już jednak już w latach 90., kiedy prowadzona przez niego firma pojawiła się na rynku.

Początkowo zajmowała się “pośrednictwem w zakresie usług lotniczych”. Dodatkowo organizowała przeloty z nietypowym załadowaniem w egzotyczne miejsca. Według serwisu Samoloty Polskie, E&K odpowiadała za transport m.in. medycznego sprzętu do dotkniętego trzęsieniem ziemi Kabulu lub rozmontowanych helikopterów do Nigerii.

W grudniu 2002 r. “Rzeczpospolita” ujawniła jednak informacje, które wskazywały na przestępczy dorobek Izdebskiego.

- W 1991 r. miał on między innymi zawrzeć umowę na dostawę polskiej broni z mieszkającym w Niemczech Irakijczykiem. Chciał on kupić dwa tysiące pistoletów maszynowych i 800 tys. sztuk amunicji. "Już wtedy Polak uchodził za doświadczonego handlarza bronią, człowieka, który wszystko może kupić" – czytamy na portalu Business Insider, który powołuje się na archiwalne teksty “Rzeczpospolitej”.

Izdebski miał handlować bronią przez co najmniej 10 lat. Jego przeszłość była doskonale znana władzom w momencie, gdy podpisano z firmą umowę na dostawę ponad 1200. respiratorów. Po wpłaceniu 154. mln zł zaliczki, Ministerstwo Zdrowia otrzymało jedynie 200 urządzeń.

Śledztwo umorzono ostatecznie w lipcu 2021 r. Do tej pory rząd odzyskał ok. 38 mln zł. Izdebski zmarł w niewyjaśnionych okolicznościach w Albanii w 2022 r.

70 milionów Jacka Sasina – wybory kopertowe, które nigdy się nie odbyły

Popiersie Sasina obok urny wyborczej, do której ktoś wrzuca kartę do głosowania

“Gdyby wychodzić z założenia, że nie należy wydawać pieniędzy na wybory, to może w ogóle odwołajmy wybory, bo one kosztują” – w taki sposób komentował nieudane wybory kopertowe Jacek Sasin. Minister aktywów państwowych przeznaczył na organizowane przez siebie przedsięwzięcie blisko 70 milionów złotych.

Rząd przeforsował kontrowersyjny pomysł podczas pierwszej fali koronawirusa, wiosną 2020 r. Zaplanowane na 10 maja wydarzenie miało zostać zrealizowane przy współpracy z Pocztą Polską. Organ był odpowiedzialny m.in. za druk i dystrybucję blisko 26. milionów arkuszy wyborczych.

Takiej formie głosowania głośno sprzeciwiała się opozycja oraz ówczesny wicepremier Jarosław Gowin. Problemy narosły, gdy okazało się, że konieczny do zaistnienia wyborów korespondencyjnych projekt ustawy nie był konsultowany z opozycją.

“Wbrew wcześniejszym zapewnieniom ustawa była [...] przyjmowana bez porozumienia z opozycją, bez posiedzenia komisji, opinii ekspertów, a gdy w ostatniej chwili na sali pojawiła się autopoprawka rządu, posłowie dostali na jej przeczytanie trzy minuty” – pisała w maju 2020 r. “Gazeta Wyborcza”.

W międzyczasie w mediach pojawiły się kolejne skandaliczne wieści o wycieku tajnych arkuszy do informacji publicznej.

Ostatecznie wybory odbyły się w tradycyjnej formie na przełomie czerwca i lipca. Jacek Sasin oraz cały rząd PiS-u nie ponieśli żadnej odpowiedzialności za puszczenie lekką ręką 68 896 820 złotych.

Kogo podsłuchiwał Pegasus? Wybory 2019 i afera z udziałem Krzysztofa Brejzy

Telefon w dłoni. Na ekranie ostrzeżenie o Pegasusie. W tle komputer i laptop służbowy

We wrześniu 2023 r. Komisja Rady Europy opublikowała raport, który wezwał polski rząd do wyjaśnienia sprawy podsłuchiwania polityków opozycji przed wyborami parlamentarnymi w 2019 r.

Od ubiegłego roku prowadzone jest śledztwo, które skupia się na przypadku Krzysztofa Brejzy. Ówczesny szef sztabu wyborczego Koalicji Obywatelskiej był śledzony pod pretekstem dochodzenia dotyczącego jego ojca Ryszarda, prezydenta Inowrocławia.

W okresie poprzedzającym wybory telefon polityka zhakowano aż 33 razy przy użyciu oprogramowania szpiegowskiego Pegasus. Celem miało być znalezienie “brudów”, zakłócenie kampanii opozycji oraz, jak nazywa to raport, “utrzymanie przy władzy” PiS-u.

Treści z maila i smartfona Brejzy były przechwytywane, a niektóre z nich ujrzały nawet światło dzienne w serwisach informacyjnych TVP. Całej operacji nadano wówczas nazwę “Grzechotnik”.

Jak informowała później “Wyborcza”, nie tylko Brejza był nielegalnie szpiegowany przez CBA. Podobnych działań rząd dopuścił się na innych politykach opozycji. Mowa m.in. o pośle KO Grzegorzu Napieralskim oraz prezydencie Sopotu Jacku Karnowskim.

Czy system Pegasus jest używany przez władze także podczas tegorocznej kampanii wyborczej? – Po doświadczeniach z 2019 r. z Pegasusem i po czterech latach bezkarności za to, co wtedy zrobiono, byłbym naiwny, twierdząc, że [takie zabiegi] nie są wykorzystywane – tłumaczył w rozmowie z Onetem prawnik z Fundacji Panoptykon Wojciech Klicki.

Wybuch granatnika w Komendzie Głównej Policji

Komenda Główna Policji - gmach zimą

Szef Policji doprowadza do eksplozji nielegalnie sprowadzonego na teren Polski granatnika. Czeski film? Nie, to wydarzenia z 14 grudnia 2022 r., które miały miejsce w warszawskiej Komendzie Głównej.

"Wczoraj [tj. 14 grudnia] o godz. 7:50 w pomieszczeniu sąsiadującym z gabinetem Komendanta Głównego Policji doszło do eksplozji. Wybuchł jeden z prezentów, które komendant [gen. Jarosław Szymczyk] otrzymał podczas swojej roboczej wizyty na Ukrainie w dn. 11-12 grudnia br., gdzie spotkał się z kierownictwami ukraińskiej Policji i Służby ds. sytuacji nadzwyczajnych. Prezent był podarunkiem od jednego z szefów ukraińskich służb" – brzmiała treść oświadczenia, które organ wydał dzień po zdarzeniu.

Sprawcą zamieszania był wspomniany komendant główny Policji gen. Jarosław Szymczyk. Odniósł on niewielkie obrażenia, raniąc poza tym jeszcze jedną osobę. Wybuch zdemolował ponadto 3 kondygnacje budynku.

Bronią okazał się potężny granatnik RGW 90, który jest przeznaczony dla wyszkolonych żołnierzy piechoty. Jego moc pozwala przebić lekkie opancerzenie wozu bojowego z odległości nawet kilkuset metrów. Dość powiedzieć, że aż 3 z 8. kilogramów wagi urządzenia stanowi sam granat.

Jak mogło dojść do tego, by śmiercionośna broń eksplodowała w Komendzie Głównej Policji? – W moim przekonaniu RGW 90 to broń jest absolutnie bezpieczna, aby ją odpalić trzeba wpierw zwolnić dwa zabezpieczenia – tłumaczył na łamach “Wyborczej” były dowódca wojsk lądowych, gen. Waldemar Skrzypczak.

Choć od tamtego wypadku minęło już ponad 9 miesięcy, wciąż nie wiadomo, jak doszło do eksplozji. A co ważniejsze, w jaki sposób gen. Szymczyk przewiózł broń przez granicę.

– Przemilczeli to, by nie przyznać, że dowódca polskiej policji złamał wszystkie procedury. Niemożliwe, by granatnik wypalił sam. Ktoś musiał go nabić, bo to jest broń ładowana pojedynczo. [...] W dodatku Pallad-D jest wyposażony w dwupozycyjne zabezpieczenie, więc trudno sobie wyobrazić, by wybuch nie był winą człowieka. I stanowi podstawę do zwolnienia komendanta ze służby – komentował były antyterrorysta Jerzy Dziewulski.

Atak hakerów na Michała Dworczyka – afera mailowa

Prezes Krajowej Rady Ministrów siedzi przy stole i rozmawia

W czerwcu 2021 r. doszło do ataku hakerów na skrzynkę pocztową Michała Dworczyka oraz jego żony. Ówczesny Prezes Krajowej Rady Ministrów wysyłał wówczas wiadomości do wysoko postawionych członków rządu ze swojej prywatnego, niestrzeżonego adresu.

Co zawierały “tajne” konwersacje? Między innymi ważne informacje wojskowe, plany użycia żołnierzy podczas Strajku Kobiet oraz podania o pracę. Nie obyło się też bez wulgarnych tyrad odnoszących się chociażby do byłej minister funduszy i polityki regionalnej Małgorzaty Jarosińskiej-Jedynak.

PiS, jak i sam Dworczyk, unikali odpowiedzi na pytania dziennikarzy. Polityk nie wziął też na siebie odpowiedzialności za posługiwanie się prywatną skrzynką pocztową przy wymianie tajnych konwersacji. Jednak mimo iż rząd nigdy nie potwierdził autentyczności maili, zrobiło to kilka osób, które brały udział w wymianie wiadomości.

Przemysław Czarnek i afera “willa plus” – prezent od PiS-u dla… PiS-u

„Rozwój potencjału infrastrukturalnego podmiotów wspierających system oświaty i wychowania” – tak brzmiała nazwa konkursu, który w 2022 r. zorganizowało Ministerstwo Edukacji i Nauki. Rząd rozdał wówczas 40 mln zł do podziału na wybrane organizacje prowadzące działania w zakresie szkolnictwa. Ostatecznie pieniądze otrzymały 42 instytucje.

W lutym 2023 r. media zaczęły podawać nieznane wcześniej informacje na ich temat. Każda z nich miała być ściśle powiązana z rządem oraz wyznawać podobne wartości. “To organizacje związane z politykami PiS, urzędnikami państwowymi, kościołem katolickim lub harcerstwem” – pisała TVN24.

"Domy na warszawskim Żoliborzu, Mokotowie i Ursynowie, lokal w zabytkowej kamienicy oraz działka z dwoma stawami, własnym lasem i »domkiem pszczelarza« to tylko niektóre z 12 nieruchomości, których zakup z publicznych pieniędzy sfinansował PiS, a dokładnie minister Czarnek" – czytamy dalej w artykule.

Wiele osób, poza faktem przyznania pieniędzy organizacjom związanym z partią rządzącą, szokowało to, że każda z fundacji miała możliwość sprzedania posiadłości kilka lat później. Pachniało przebiegłym sposobem na gigantyczny zarobek.

Co więcej, według informacji podawanych przez media, ponad połowa instytucji została oceniona negatywnie przez specjalną komisję konkursową. Zwycięskie organizacje miały jednak wyprzedzić ponad 100 takich, które zachwyciły panel ekspercki.

– PiS pod przykrywką legalnych programów wyciąga nielegalne środki na to, aby sponsorować swoich. Te pieniądze idą do polityków PiS. Czy w Polsce normalne jest, że pieniądze ze spółek skarbu państwa idą do ludzi, którzy będą mogli się później uwłaszczyć? – komentował w Radiu ZET polityk Lewicy Krzysztof Gawkowski.

Co miał w tej sprawie do powiedzenia Przemysław Czarnek? – Nikczemność i podłość […] panów różnych redaktorów z TVN24 czy innych lewicowo-liberalnych postkomunistycznych mediów jest nieprawdopodobna. Konkurs był absolutnie transparentny, oparty na przepisach prawa, a beneficjentami są podmioty prowadzące działalność proedukacyjną […].

– Nie będzie żadnej seksualizacji dzieci, żadnych stowarzyszeń LGBT, które robią wodę z mózgu dzieciom i prowadzą do samobójstw wśród młodzieży. Dlatego te organizacje dziś tak trzeszczą i płaczą – mówił Czarnek dla Telewizji Republika.

Afera wizowa – skandal korupcyjny z udziałem Piotra Wawrzyka

Popiersie wiceministra spraw zagranicznych na tle wizy

Pod koniec sierpnia 2023 r. swoje stanowisko wiceministra spraw zagranicznych stracił Piotr Wawrzyk. Powodem miała być niezadowalająca współpraca. Niedługo później na jaw wyszły szokujące fakty.

MSZ dopuściła się wielkich nieprawidłowości przy wydawaniu wiz dla cudzoziemców, głównie z krajów afrykańskich oraz azjatyckich. Cena zakupu dokumentu wynosiła ok. 5 tysięcy dolarów. Krótko po wypłynięciu skandalu pojawiły się informacje, że CBA może analizować nawet 350 tysięcy wiz dla migrantów aż z 20. krajów.

Piotr Wawrzyk był ponadto autorem projektu rozporządzenia w sprawie ułatwień dla robotników tymczasowych z tych właśnie państw. Założenia przewidywały możliwość zatrudnienia 400. tysięcy pracowników. Jako pierwszy informacje te podał Donald Tusk. Tak opisywała to “Gazeta Wyborcza”:

“Projekt ujawnił Donald Tusk, zarzucając Jarosławowi Kaczyńskiemu, że z jednej strony szczuje na imigrantów, a z drugiej przyjmuje ich szerokim, niekontrolowanym strumieniem. Według oficjalnych informacji do Polski już trafiło około 130 tys. pracowników sezonowych – głównie z Indii, Bangladeszu, Indonezji, którzy pracują na budowach, w cateringu, jako kierowcy Ubera. Inne szacunki mówią nawet o 165 tys. Dla kilku tysięcy pracowników z zagranicy Orlen buduje nawet miasteczko Olefin III”.

Oliwy do ognia dolewały doniesienia “Radia ZET”, które wskazywały na kolejne skandaliczne zaniedbania w procedurach: „Przed naszą ambasadą [w jednym z krajów afrykańskich] stały stoiska, gdzie można było kupić już podstemplowane dokumenty, wystarczyło wpisać nazwisko. Wysłaliśmy tam kontrolę i zdecydowaliśmy o wstrzymaniu wydawania wiz” – ujawniał dla medium anonimowy urzędnik MSZ.

Afera wizowa zainteresowała nie tylko polskich polityków. Wyjaśnień domagali się m.in. niemieccy ministrowie oraz przedstawiciele Unii Europejskiej. Dwa tygodnie po wybuchu skandalu do szpitala trafił z kolei winowajca. Piotr Wawrzyk miał podjąć próbę samobójczą, ale w chwili interwencji służb jego życiu nie zagrażało niebezpieczeństwo.

Afery PiS – podsumowanie

Okres ostatnich rządów Prawa i Sprawiedliwości to afera goniąca aferę. Media coraz głośniej informują o kolejnych wpadkach partii, szczególnie, że zbliżają się kolejne wybory parlamentarne. Czy przyniosą one zmiany w Sejmie? Liczą na to przedstawiciele koalicji, którzy zapowiadają pociągnięcie polityków PiS-u do odpowiedzialności za wszystkie skandale.

Powołanie specjalnej sejmowej komisji śledczej, która ma zająć się wyjaśnianiem wszystkich dotychczasowych afer rządu, zapowiedział m.in. prezes PSL Władysław Kosiniak-Kamysz.

Michał Nieckarz
Pisanie to nie tylko moje hobby, ale i pomysł na przyszłość. Tworząc teksty, poszerzam swoją wiedzę i świetnie się bawię. Kocham sport, czytam dużo książek i nie lubię opóźnionych pociągów. Uważam też, że Marcin Prokop powinien mieć swój talk-show - oglądałbym.
error: Treści są zabezpieczone!